Zapowiednik. Białoruska tragedia cz.1

Mówiąc o tym, że jadę do strefy każdy był przekonany, że jadę na Ukrainę do Czarnobyla. Jednak nie. Tym razem udałem się na Białoruś do Białoruskiej strefy wykluczenia. Do Poleskiego Państwowego Rezerwatu Radiacyjno-Ekologicznego potocznie nazywanym Zapowiednikiem. To właśnie tu spadło 70% radioaktywnego opadu podczas wybuchu elektrowni atomowej w Czarnobylu. Ludzie mieszkający tu opuścili swoje chaty, mieszkania i domy co sprawiło, że dziś wiele wsi, małych miast, fabryk i innych miejsc pracy pozostawionych jest samym sobie w starciu z bezlitosną przyrodą która bierze co swoje oraz warunkami atmosferycznymi które z roku na rok pogrążają te miejsca jeszcze bardziej.

Dojeżdżamy do bramy. Za nią jest już strefa. Podchodzę do znaku stop, patrzę... na te bezkresne tereny objęte tragedią. Zimno, ponuro, zapowiada się na deszcz.  Jeszcze tylko kontrola paszportu, podpisanie odpowiednich dokumentów i ...

brama wjazdowa do strefy

Od momentu w którym przekroczyliśmy granicę towarzyszył nam kierownik oddziału radiacyjnego. Ruszamy. Po drodze mijaliśmy wioskę a za nią kolejną i kolejną i kolejną... Setki chat, jedne bez dachu drugie bez ścian a jeszcze inne w połowie zawalone. Szaro bura roślinność w tych wsiach, pcha się do chat drzwiami i oknami. Eksploracja wielu z tych wsi musi być trudna w okresie letnim.

Dojechaliśmy. Określiłbym te miejsce jako małe miasteczko. Dom kultury, szkoła, sklep, szpital, domy mieszkalne oraz gospodarstwa na tyłach. Nie ma tu tablic informacyjnych mówiących co jest czym, oceniam na podstawie tego co znajdę i zobaczę wewnątrz. Od chwili powrotu z Białorusi analizuję zdjęcia w poszukiwaniu dodatkowych informacji.

Jako pierwszy postanowiłem zwiedzić budynek o niezidentyfikowanym przeznaczeniu.


link do pełnej fotorelacji  https://miastonasze.blogspot.com/p/sz.html

Jako kolejny cel obrałem dom kultury.



Budynek placówki edukacyjnej. W szkołach zawsze coś jest. Szkoły oraz przedszkola najbardziej odzwierciedlają fakt tego, że pomimo tylu lat oraz zniszczeń dalej doskonale widać to, że kiedyś tętniło tu życie. Klasy, korytarze szkolne wyglądały jak rodem wyjęte z Silent Hill'a. To byłby zaszczyt zwiedzać to miejsce podczas zachodu słońca.


link do pełnej fotorelacji  http://miastonasze.blogspot.com/p/szka-2.html

Dalej postanowiłem udać się w kierunku gospodarstw domowych. Wejść do chat oraz budynków mieszkalnych.


link do pełnej fotorelacji  http://miastonasze.blogspot.com/p/chaty.html

Trzeba uważać na otwarte studnie, zbiorniki na szambo, czy inne dziury niezabezpieczone niczym.

Budynki mieszkalne. Wybrane fotografie. Naturalnie, nie wchodziłem do wszystkich mieszkań. Czasem było to niemożliwe, czasem niebezpieczne. Nie wszystko w tych mieszkaniach wygląda dobrze, stan techniczny gdzie nie gdzie jest tragiczny, warto to wiedzieć i o tym pamiętać



Błądząc po nie znanych terenach... Po dziewiczych niemalże terenach odkrywanych na nowo znalazłem sklep. Z początku myślałem, że to apteka, sądząc po regałach to pasowałoby, ale nie, okazało się że to sklep. Gdyby tylko było więcej czasu na analizę podłogi... cóż, następnym razem.


To było gdzieś na dzikich rubieżach tego miasta. Chata z pozoru jak każda inna. Szpital? Izba chorych? Wszystko na to wskazuje. Tabliczki z numerami na drzwiach, szpitalne łóżka przy których stoją małe szafki na rzeczy osobiste, przewrócona witryna na leki. Ampułki z lekami zobaczyłem dopiero po powrocie kiedy to dokładnie analizowałem zdjęcie.




Poniżej przedstawiam kilka zdjęć od podwórza, tereny rolnicze, działkowe, lub po prostu wiejskie życie. 


































Nie ma jeszcze południa, młoda godzina, pora ruszać dalej...
Zimno, ponuro... zapowiada się na deszcz.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz